Wyborcze obietnice.

images5

Byłam w czwartek na konferencji dotyczącej obietnic wyborczych polityków i samorządowców. Byłam, ponieważ uważam, że organizacje pozarządowe powinny kontrolować władzę. Kropka. Tak samo, jak popierałam oceny pracy nauczycieli akademickich przez studentów. Tak jest i być powinno – praca powinna być weryfikowana.

Wracając do tego, co nam zaprezentowano w czwartek. Nie mogłam zostać do końca ponieważ miałam inne zajęcia i zawiadomiono mnie dość późno o konferencji.

Po wysłuchaniu paru referatów mogę stwierdzić,  że doświadczenie, jak bym to nazwała „wewnętrzne” bycia w samorządowości (i to przez trochę lat) powoduje nieco inną perspektywę świadomości tego, na czym owa samorządowość polega, niż ogląd „zewnętrzny” – jak jawi się wszelkim organizacjom pozarządowym, a i także zwykłym obywatelom.

Doskonałym podsumowaniem istniejącej sytuacji jest praca zbiorowa pracowników Uniwersytetu Ekonomicznego „Raport o stanie samorządowości terytorialnej w Polsce” (https://www.facebook.com/mjantos/?ref=hl) . Praca poświęcona jest pamięci prof. Michała Kuleszy – reżysera nowoczesnego samorządu polskiego. Raport idealnie oddaje to, co wydarza się w samorządach. Jest poniekąd dość radykalną oceną zjawisk i procesów, które niekorzystnie wpływają na funkcjonowanie samorządów.

Autorzy piszą: ” Wprowadzenie w 2002 roku do ustroju samorządu gminnego modelu prezydenckiego, dodatkowo niezgodnie z podstawowymi dla systemu regułami, przyczyniło się do pogłębienia już wcześniej występujących słabości w zakresie demokracji samorządowej lub zaowocowało nowymi negatywnymi trendami:

1. Nadmiernej dominacji władzy wykonawczej kosztem działania mechanizmu kontrolowania i równoważenia (checks and balances), a głownie kompetencji kontrolnych rad gmin.

2.Ograniczenie zatem odpowiedzialności władzy wykonawczej wobec obywateli głównie do aktu wyborów powszechnych.

3.Utrwalenie aktywności obywateli wyłącznie w formie demokracji negatywnej i kontroli władzy ex post. […]”

Dalej autorzy piszą o rozproszonej i rozmytej odpowiedzialności samorządu za poszczególne rodzaje usług publicznych. O tym i ja wspominałam w swoich publikacjach wielokrotnie. Słusznie podkreślają to, że rady nie są wyposażone w narzędzia, które umożliwiałyby nakłonienie wójta, burmistrza czy prezydenta do realizacji podjętych przez nią uchwał. Na przyjęcie budżetu, które jest przywoływane, jako najważniejsza uchwała – także rada ma minimalny wpływ. Budżet przedstawia organ wykonawczy i wszelkie zmiany w nim ma być przez organ wykonawczy akceptowany. Nieuchwalenie w terminie budżetu – oznacza ustalenie go w dość ograniczonym zakresie przez Regionalną Izbę Obrachunkową (RIO). Budżet zastępczy nie obejmuje zadań własnych fakultatywnych (nieobowiązkowych), a RIO ustala zazwyczaj budżet we współpracy z organem wykonawczym (sic!!). Tak więc prawdą jest to, co piszą autorzy raportu: „Rola radnych jest drugoplanowa, a w kwestiach budżetowych trzeciorzędna”. Dominacja urzędników nad radnymi jest bardzo wyraźna i wciąż rosnąca. Oczywiście bolączek i błędów jest cała masa. Gorąco polecam raport. W nim jest najtrafniejszy opis panującej sytuacji i jej ocena.

Tak więc, gdyby autorzy konferencji przeczytali raport o samorządowości – wiedzieliby dużo więcej. Jeśli na w/w konferencji mówi się o tym, że prezydent miasta spełnił swoje obietnice powyżej 3,5% a radnym nie udało się nawet dotrzeć do 3%  – to w kontekście tego, co opisuje raport sprawa stałaby się oczywista i jasna.

Autorzy zmian, a wśród nich i pan sędzia Jerzy Adam Stępień przyznają, że w sytuacji, z której zdają sobie sprawę – ratunkiem (a tak twierdzi w rozmowie ze mną pan sędzia Stępień) może być kadencyjność władz. Oczywiście nie zmieni to w żaden sposób zachwianej równowagi pomiędzy władzami wykonawczymi i uchwałodawczymi, ale przynajmniej będzie odświeżeniem kadr; możliwością na zmianę zarządzania i poniekąd rozbiciem tworzących się towarzystw skupionych przede wszystkim wokół prezydentów, burmistrzów, wójtów.

Sytuacja polskiego samorządu nie jest więc prosta. Potrzebna jest poważna debata nad polskim systemem samorządności terytorialnej. Być może to pora nad jej zmianą. Potrzebne są zmiany legislacyjne. Być może powinno stać się na przykład tak, aby rady mogły wynajmować menadżera wykonawczego, który ponosiłby pełną odpowiedzialność za zarządzanie miastem, miasteczkiem, wsią.  Może powinien powrócić model typowo parlamentarny z władzą wykonawczą odpowiedzialną przed radą.

Z  wiedzą, jaką można było uzyskać po przeczytaniu wyżej przywołanego „Raportu” moglibyśmy podejść bardziej świadomie do tego, jak rozliczać władzę samorządową, czy wszyscy mamy takie same możliwości i szanse realizowania swoich obietnic.

I oczywiście niniejsza moja uwaga jest zaledwie kroplą w temacie poruszanym przez autorów konferencji. Tematów przeze mnie pominiętych jest sporo. Wrócę zapewne do nich.