Liderzy w polskiej polityce.

ONET zrobił wywiad z Bogdanem Szlachtą profesorem UJ. Ciekawy. Tam też znajduje się fragment, który zdaje się interesujący. Profesor mówi:”O ile Niemcy, Brytyjczycy czy Francuzi potrafią wydobywać moment przywództwa jako kwestię kluczową, o tyle w naszym kraju nastawiamy się przede wszystkim na krytykowanie przywódców, niezależnie od tego, kim są. O ile inne społeczeństwa, pomimo zróżnicowania politycznego, mają świadomość własnej, wspólnej podmiotowości politycznej, o tyle w naszym kraju świadomość ta jest wciąż niewielka. Jesteśmy tak rozdarci, że skutkiem tego rozdarcia nasza podmiotowość jest często niedostrzegana lub bagatelizowana.”

I to jest pytanie: czy w Polsce nie mamy ludzi, którzy mogliby stać się liderami, przywódcami. Trudno w to uwierzyć. Mamy doskonałym inzynierów, niezłych aktorów – więć zapewne mamy także ludzi, którzy mogliby stac się liderami. Niestety, nie widać ich. I to nie tylko na poziomie ogólnopolskim, ale i niżej, w partiach działających w poszczególnych częściach Polski.

Kolejne pytanie to: dlaczego tych, którzy aplikują i mają predyspozycje – krytykuje się, niszczy. No właśnie: tłumaczę swoim studentom, że Polacy to tacy ludzie, którzy funkcjonują przede wszystkim, jakby powiedział Fryderyk Nietzsche w obszarze resentymentu. Zatykają siłą – źródła siły. Potrafimy mistrzowsko krytykować, niszczyć inicjatywy. I broń Boże, nie usiłuję znów za pomocą innych, kolejnych argumentów – dokładać ukochanym rodakom.

Po prostu staram się zrozumieć dlaczego tak jest. I mówię to z pozycji nie tylko teorii …