Namiętności wyborczych ciąg dalszy

A ileż namiętności w poczcie e-mailowej! Przedwczoraj dostałam list od profesora x agitujący za jednym z kandydatów, następnie wczoraj dostałam maila od drugiego profesora y (nie znanego mi osobiście), który posłużył się opcją “odpisz wszystkim” i zażyczył sobie, na oczach wszystkich, aby profesor x wykreślił go z wszelkich kontaktów i do tego raz na zawsze, ponieważ on jest za kandydatem innym. Pierwszy profesor x odpisał profesorowi y:” Drogi Y, nie traktujmy sprawy, aż tak osobiście”, ale prof.Y poszedł w zaparte, przeprosin nie przyjął i tak, Drogi Czytelniku, wieloletnia przyjaźń dwóch intelektualistów rozsypała się na naszych oczach.

Bezpośredni kontakt z wyborcą

Dzisiaj brałam udział przy roznoszeniu ulotek przy jedynym (podkreślam jedynym!!!) stoliku, jaki wystawiła w Krakowie PO. Niestety, PIS miał stolików więcej. Wezwano mnie, więc się stawiłam. Wsparło nas troje młodych ludzi. Piszę nas, ponieważ była to inicjatywa Róży Thun – europosłanki. Tak więc dwie panie w średnim wieku wsadzały ulotki komu się dało. Prężniej robili to nasi pomocnicy. W czym jednak rzecz i moja refleksja. Nie podejrzewałam, że w ludziach, zwykłych ludziach przechodzących po Plantach w czasie pogodnego dnia była taka agresja. “Nasi” zagadywali, uśmiechali się – zaś “ci nie-nasi” pluli, targali ulotki, wyzywali nas od “żydów’ (nie rozumiem, dlaczego to ma być obelga?), nazywali nas mordercami dzieci. Muszę się zapytać Rysia Terleckiego (który stal przy konkurencyjnym stoliku), czy u nich też tak było. Czy elektorat Komorowskiego pluł (dosłownie!), oficjalnie wyzywał ich, teatralnie targał ulotki etc.

Zasoby agresji w ludziach są niewyobrażalne. My też,w naszym rodzinnym domu miewamy różne zdania polityczne, ale to, czego doświadczyłam było niesmaczne, przykre i więcej nie chcę.

Chroń nas Boże przed Euro!

Po tym, jak Kraków nie dostapił zaszczytu bycia miejscem, w którym bedą odbywały się mecze Euro, podziękowałam publicznie  Panu Bogu za dowód opieki nad miastem. Spotkała mnie za to wielka krytyka. Wtedy, jak i teraz uważałam i jest tak do dzisiaj, że niemożliwe jest, aby decydenci, podejmując się zabawy w Euro nie prześledzili historii tego, co stało się z miejscami, gdzie mecze piłki nożnej się odbyły. Wiele mitów funkcjonuje wciąż do dnia dzisiejszego. “Mówi się” o gigantycznym wpływie na infrastrukturę tzw. turystyczną. A jak pokazuje historia? W Montrealu powstał stadion, który nie mógł zarobić na siebie przez 30 lat (dopiero w 2006 roku spłacono ostatnie długi), stadiony w Portugalii wybudowane na Euro w 2004 roku przynosiły tak olbrzymie straty, że władze w lutym tego roku postanowiły je zburzyć. Takie same problemy z obiektami sportowymi ma Grecja.

Mark Rosentraub, ekonomista z Uniwersytetu Michigan, pisze, że aby stadion był opłacalny, trzeba na nim organizować co najmniej 100 imprez zapełniających trybuny w całości. W Polsce nie ma na to rynku. Jego zdaniem opłacalność naszego głównego stadionu narodowego w Warszawie jest niepewna, zwłaszcza, że wzrosły koszty budowy z 1,5 miliarda złotych do 1,9 mild . Rosentraub, zajmujący się ekonomią sportu od 30 lat, tak napisał o stadionie w Warszawie, a co by powiedział widząc krakowskie inwestycje w trzy stadiony !!

W związku z Euro 2012 dług publiczny w Polsce wzrośnie o 1 punkt proc. w stosunku do PKB.

A co z PRA ?  Jeszcze w kwietniu tego roku przepowiadano, że na mundial przyjedzie ponad 400 tysięcy zagranicznych gości. Tymczasem przybyło ich do tej pory zaledwie 60 tysięcy!!!

Tak  więc moje przerażenie decyzjami podjętymi przez prezydenta miasta Krakowa w sprawie uruchomienia  inwestycji dotyczących trzech stadionów (Wisły, Cracovi i Hutnika) jest nieustająco aktualne. Nie mam watpliwości, jak oceni takie posunięcie historia.

Osłona II Korwina Mikke

Rozmawiałam z dziennikarzem i zapytałam go, jak ocenia to, co robi Korwin-Mikke. Dziennikarz odpowiedział, że nie jest to polityk, ale showman (o przepraszam, ten pan by napisał szoumen). Istotą polityki jest wygrać, a pan Korwin-Mikke po prostu chce być i tyle. Bardzo ubolewam, że Korwin-Mikke “chce być i tyle” udając , że bilskie są mu poglądy takie, jak  dość często mam i ja (oczywiście piszę o poglądach ekonomicznych). Okazało się, jednak, że “szoumenowi” bliżej jest do antyhomosiostwa i pobożnego socjalizmu Kaczyńskiego, ponieważ, ku mojemu zaskoczeniu (chociaż, czy ja wiem, może i nie zaskoczeniu) poparł … Kaczyńskiego. To już jest przerost formy nad treścią. Niniejszy wpis jest ostatnim, w który wymieniam nazwisko niebezpiecznego showmana Korwina-Mikke.