Polityka i sąsiedzi

Profesor Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, udzielił wywiadu, w którym, między innymi, dużo miejsca poświęcił politykom. Oczywiście wyraża się o nich bez entuzjazmu. W jednym miejscu mówi :” Cały proces kształtowania się dzisiejszej klasy  politycznej był obarczony zbyt wieloma błędami. Jest tam wiele osób przypadkowych, praktycznie z księżyca, którzy nie mieli okazji odnieść w życiu żadnych sukcesów. Nie mają doświadczenia w samorządzie czy kierowaniu większymi zespołami ludzkimi, a polityka jest dla  nich jedynym pomysłem na życie….”  Oczywiście wszyscy powiemy: no, święta prawda. Powstaje jednak pytanie, jak to zmienić. W jaki sposób zachęcić tych, którzy sukces odnieśli, zrobili cokolwiek innego w życiu, kierowali zespołami etc. Jest trudniej, niż mogłoby się wydawać. Ludzie nie chcą, zwłaszcza ci, których przyjścia do polityki oczekuje Michał Kleiber, wchodzić do polityki. Kiedy zaś się w niej znajdą, z różnych zresztą powodów (niektórym wciąż się wydaje, że mogą wnieść do niej entuzjazm, własne doświadczenie, etc) szybko z niej uciekają. Co można na początek? Być może zastosować kryterium wieku (niech młodzi najpierw coś zrobią poza polityką), wykształcenia (niech i to stanowi o możliwościach wejścia do polityki, czasy niewykształconych entuzjastów z okresu Solidarności  mają się ku końcowi), zasobów finansowych przed wejściem do polityki (niechże ona nie będzie podstawowym źródłem utrzymania; człowiek powinien wejść do polityki mając zasoby finansowe – a wtedy będzie mniej sprzedajny, będzie bardziej samodzielny etc). I najistotniejsze: niech zacznie się zmieniać mentalność ludzi: polityka nie jest jedynie paskudztwem moralnym, jest zarządzaniem państwem, potrzebuje profesjonalistów. I tutaj znów wracamy do tekstu wywiadu z profesorem Kleiberem. Zastanowiła być może czytelnika druga część dzisiejszego tytułu wpisu : sąsiedzi. No właśnie sąsiedzi. Niektórzy tylko są, innych cenię, innych cenię i lubię (wpadają do nas na imieniny). I cóż się stało od dwóch dni, kiedy media napisały, że krakowska PO zaproponowała mi piąte miejsce na liście do Sejmu. Sąsiedzi patrzą na mnie z dystansem, jakoś omijają. Nie powiem, że patrzą z pogardą, ale z jakimś dystansem, ja wiem, że oni wiedzą (ponieważ czytają prasę), udają, że nie przeczytali. Ileś punktów w ich ocenie mnie straciłam. Więc jak profesorze Kleiber zmienimy nastawienie ludzi do polityków, kiedy w polityce znajdą się ludzie, którzy swoją pracą zasłużyli na szacunek, a potem go stracili wdając się w romans z polityką. Czy zbliżenie się do polityki niszczy wszystko to, co wcześniej osiągnęliśmy. Niszczy naszą reputację? Więc jaka jest szansa, aby cokolwiek zmienić.

Autor

jantos

Przez 23 lata prowadziłam działalność gospodarczą, byłam członkiem prezydium Izby Przemysłowo - Handlowej w Krakowie ; cały czas pracuję na Uniwersytecie Jagiellońskim (lubię moją pracę ze studentami, oni chyba też ze mną ;) ); jestem członkinią Komisji Historii Medycyny PAN; od 2002 roku jestem radną miasta Krakowa (byłam wiceprzewodniczącą Rady Miasta, przewodniczącą Komisji Kultury). Więcej biograficznych informacji na www.jantos.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *